Byl to chytry synek ale trochu lajdak. bo byl na děvuchy, tak studoval pajdak. Černá Ostrava černá, děvucha věrná, revize jízdenek. Černá Ostrava černá, děvucha věrná, revize jízdenek. Když si kupim boty nemám na kalhoty. když si kupim gatě nemám na boty od Batě. Černá Ostrava černá, děvucha věrná, revize jízdenek.
Cieszyńska Przekład Renaty Putylacher Gdybym urodził się przed stu laty w moim mieście w ogrodach Larischa kradłbym kwiatów całe wiechcie Dla mej wybranej córki Kamińskiego mistrza nad mistrze szewca lwowskiego kochałbym ją i pieścił chyba lat dwieście Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu u żyda Kohna ja i cieszyński klejnot sehr gut ma narzeczona Po polsku czesku niemiecku nieskładnie mówiłaby i śmiałaby się ładnie raz na sto lat cud się zdarza zázrak se koná Gdybym urodził się przed stu laty byłbym drukarzem u Procházki w dzień i noc na raty za marną gażę Miałbym piękną żonę trójkę dzieci patrzyłbym jak czas powoli leci w powijakach dwudziesty wiek długie życie pełne marzeń Gdybym urodził się przed stu laty w tamtej erze tylko dla ciebie zrywałbym kwiaty w to święcie wierzę Tramwaj na moście codzienny raban słońce by samo podnosiło szlaban obiadu zapach i pełne talerze Wieczorem śpiewałbym z Mojżeszem o dawnych wiekach lato rok tysiąc dziewięćset dziesięć za domem rzeka Widzę wyraźnie siebie tamtego rodzinne szczęście i cieszyńskie niebo dobrze że człowiek nigdy nie wie co go czeka Przekład Tolka Murackiego Gdybym się urodził przed stu laty w moim grodzie U Lariszów dla mej lubej rwałbym kwiaty w ich ogrodzie. Moja żona byłaby starsza córką szewca Kamińskiego, co wcześniej we Lwowie by mieszkał. Kochałbym ją i pieścił chyba lat dwieście. Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu, w kamienicy Żyda Kohna, najpiękniejszą z wszystkich cieszyńską perłą byłaby ona. Mówiąc - mieszałaby czeski i polski, szprechałaby czasem, a śmiech by miała boski. Raz na sto lat cud by się dokonał, cud się dokonał. Gdybym sto lat temu się narodził byłby ze mnie introligator U Prochazki bym robił po dwanaście godzin i siedem złotych brałbym za to Miałbym śliczną żonę i już trzecie dziecię, w zdrowiu żył przez trzydzieści kilka lat na tym świecie I całe długie życie przed sobą, całe piękne dwudzieste stulecie Gdybym się urodził przed stu laty i z tobą spotkał U Lariszów w ich ogrodzie rwałbym kwiaty dla ciebie, słodka. Tramwaj by jeździł pod górę za rzekę, słońce by wznosiło szlabanu powiekę A z okien snułby się zapach świątecznych potraw. Wiatr wieczorami niósłby po mieście pieśni grane w dawnych wiekach. Byłoby lato tysiąc dziewięćset dziesięć, za domem by szumiała rzeka. Widzę tam dzisiaj nas - idących brzegiem, mnie, żonę, dzieci pod cieszyńskim niebem. Może i dobrze, że człowiek nie wie, co go czeka. przekład Jerzego Marka Gdybym w tym mieście mógł się urodzić przed stu laty w pana Larischa pięknym ogrodzie zrywałbym kwiaty Dla mojej narzeczonej córki szewca Kamińskiego co we Lwowie mieszka kochałbym ją i pieścił chyba lat dwieście Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu w domu u Żyda Kohna największym pośród cieszyńskich skarbów byłaby ona Znałaby polski i trochę czeski pár slov nemecky a smála by se hezky niech raz na sto lat cud się dokona cud się dokona Gdybym urodził się przed stu laty u Prochazki znalazłbym fach księgi oprawiać mógłbym i wypłaty oczekiwać w ustalonych dniach Miałbym trzydzieści lat troje dzieci zdrowie i żonę najpiękniejszą w świecie całe długie życie przed sobą całe piękne dwudzieste stulecie Gdybym w tym mieście mógł się urodzić przed stu laty w pana Larischa pięknym ogrodzie rwałbym ci kwiaty Tramwaj przez rzekę jeździłby, w końcu dałby się szlaban podnosić słońcu a z okien pachniałby świąteczny obiad Wieczór zagrałby Pod Mojżeszem starą pieśń o dawnych wiekach byłoby lato tysiąc dziewięćset dziesięć a za domem senna rzeka Widzę nas wszystkich szczęśliwych: siebie żonę i dzieci pod cieszyńskim niebem dobrze że człowiek nigdy nie wie co go czeka przekład Artura Andrusa Gdybym się urodził przed stu laty w moim grodzie, U Larischów dla mej lubej rwałbym kwiaty w ich ogrodzie. Moja żona byłaby starszą córką szewca Kamińskiego, co wcześniej we Lwowie mieszkał. Kochałbym ją i pieścił chyba lat dwieście. Mieszkalibyśmy na Sachsenbergu, w kamienicy Żyda Kohna, najpiękniejszą z wszystkich cieszyńską perłą byłaby ona. Mówiąc – mieszałaby czeski i polski, szprechałaby czasem, a śmiech by miała boski. Raz na sto lat cud by się dokonał, cud się dokonał. Gdybym sto lat temu się narodził, byłby ze mnie introligator U Prochazki bym robił po dwanaście godzin i siedem złotych brał za to. Miałbym śliczną żonę i już trzecie dziecię, w zdrowiu żył trzydzieści lat na tym świecie I całe długie życie przede mną, całe piękne dwudzieste stulecie Gdybym się urodził przed stu laty i z tobą spotkał, W ogrodzie u Larischów rwałbym kwiaty dla ciebie, słodka. Tramwaj by jeździł pod górę za rzekę, słońce wznosiło szlabanu powiekę, A z okien snułby się zapach świątecznych potraw. Wiatr wieczorami niósłby po mieście pieśni grane w dawnych wiekach. Byłoby lato tysiąc dziewięćset dziesięć, za domem by szumiała rzeka. Widzę tam wszystkich nas – idących brzegiem, mnie, żonę, dzieci pod cieszyńskim niebem. Może i dobrze, że człowiek nie wie, co go czeka. Mámo svaž mi můj ranec. Je ze mě europoslanec. Ještě si dám jednu Yogobelu. A rychle mažu na vlak do Bruselu. Mám v očích slzy a bolno mi je. Oni mě poslali do Belgie. V Belgii od moře studeně fičí. pěkně vám děkuju moji voliči. Za mrzký peníz a do cizí země.Tekst piosenki: Přes haličské pláně vane vítr zlý to málo co jsme měli nám vody sebraly jako tažní ptáci jako rorýsi letíme nad zemí dva modré dopisy Ještě hoří oheň a praská dřevo ale už je čas jít spát tamhle za kopcem je Sarajevo tam budeme se zítra ráno brát Farář v kostele nás sváže navěky věnec tamaryšku pak hodí do řeky voda popluje zpátky do moře my dva tady dole a nebe nahoře Ještě hoří oheň a praská dřevo ale už je čas jít spát tamhle za kopcem je Sarajevo tam budeme se zítra ráno brát Postavím ti dům z bílého kamení dubovými prkny on bude roubený aby každý věděl že jsem tě měl rád postavím ho pevný navěky bude stát Ještě hoří oheň a praská dřevo ale už je čas jít spát tamhle za kopcem je Sarajevo tam zítra budeme se lásko brát Dodaj interpretację do tego tekstu » Historia edycji tekstu
Jaromír Nohavica - Arab mi šahá na babu - tekst piosenki, tłumaczenie piosenki i teledysk. Zobacz słowa utworu Arab mi šahá na babu wraz z teledyskiem i tłumaczeniem.
Tekst piosenki: Jako když k půlnoci na dveře zaklepe nezvaný host Stejně tak na tebe za rohem čeká tvoje minulost Šaty má tytéž vlasy má tytéž a boty kožené Pomalu kulhavě za tebou pajdá až tě dožene A řekne tak mě tu máš Tak si mě zvaž Pozvi mě dál Jestli mě znáš Jsem tvoje minulost V kapse máš kapesník který jsi před léty zavázal na uzel Dávno jsi zapomněl to co jsi koupit měl v samoobsluze Všechno cos po cestě poztrácel zmizelo jak vlaky na trati Ta holka nese to v batohu na zádech ale nevrátí Jen říká tak mě tu máš Tak si mě zvaž Pozvi mě dál Jestli mě znáš Jsem tvoje minulost Stromy jsou vyšší a tráva je nižší a na louce roste pýr Červené tramvaje jedoucí do Kunčic svítí jak pionýr Jenom ta tvá pyšná hlava ti nakonec zůstala na šíji Průvodčí kteří tě vozili před léty dávno nežijí Tak mě tu máš Tak si mě zvaž Pozvi mě dál Jestli mě znáš Jsem tvoje minulost Na větvích jabloní nerostou fíky a z kopřiv nevzroste les To co jsi nesnědl včera a předvčírem musíš dojíst dnes Solené mandle i nasládlé hrozny máčené do medu Ty sedíš u stolu a ona nese ti jídlo k obědu A říká tak mě tu máš Tak si mě zvaž Pozvi mě dál Jestli mě znáš Jsem tvoje minulost Rozestel postel a ke zdi si lehni ona se přitulí Dneska tě navštíví ti kteří byli a kteří už minuli Každého po jménu oslovíš neboť si vzpomeneš na jména Ráno se probudíš a ona u tebe v klubíčku schoulená Řekne ti tak mě tu máš Tak si mě zvaž Pozvals mne dál Teď už mě znáš Jsem tvoje minulost Tłumaczenie: PRZESZŁOŚĆ / MINULOST Około północy puka do bramy nieproszony gość Za węgłem stoi, patrzy na ciebie - twoja przeszłość Koszula, buty, włosy te same, zupełnie taka jak ty Chociaż kuleje, nadąża, jest obok, i mówi ci Jak zawsze: Oto mnie masz Taką mnie znasz Uchyl mi drzwi Siądźmy dziś ty I ja - Twoja przeszłość. W kieszeni chustka w węzeł związana, miałeś pamiętać, że Najważniejszego w supermarkecie nie kupi się To, co odeszło jak pociąg w dali, zginęło gdzieś we mgle Dziewczę zabrało jak bagaż w podróż i nie odda nie, tylko powie: Oto mnie masz Taką mnie znasz Uchyl mi drzwi Siądźmy dziś ty I ja - Twoja przeszłość. Drzewa olbrzymie i całkiem małe, posłanie z jedwabnej trawy Czerwony tramwaj, pionierskie czasy, same wielkie sprawy Z zadartą głową świat zdobywałeś, dziś raczej spać ci się chce A motorniczy, z tego tramwaju w głębokim jest już śnie Usłyszał: Oto mnie masz Taką mnie znasz Uchyl mi drzwi Siądźmy dziś ty I ja - Twoja przeszłość. Gruszki na wierzbach jednak nie rosną, teraz chyba to wiesz Przejrzyj jadłospis, tego co chciałeś, a jakoś nie dało się zjeść Boskie bakalie, słone migdały, rodzynki słodkie jak miód Ona ustawia teraz na stole, zaprasza, siada i znów Mówi: Oto mnie masz Taką mnie znasz Uchyl mi drzwi Siądźmy dziś ty I ja - Twoja przeszłość. Rozściel już pościel, zrób dla niej miejsce, ciepło przytuli cię Cicho opowie o tych, co byli, lecz już nie stawią się Litania osób, wszystkie pamiętasz, gawędzić możesz do woli Rano ją ujrzysz zwiniętą w kłębek i to cię uspokoi Usłyszysz: Oto mnie masz Taką mnie znasz Uchyl mi drzwi Siądźmy dziś ty I ja - Twoja przeszłość.
Jaromír Nohavica - Planu - tekst piosenki, tłumaczenie piosenki i teledysk. Zobacz słowa utworu Planu wraz z teledyskiem i tłumaczeniem.